CIEN ZAPOMNIENIA
Wyszedl w jedna z tych nocy,
co nieznany powrotu jest czas.
I nim wtopil sie w cien zapomnienia,
ujrzec mozna bylo tlacy sie usmiech
na spopielalym rozu warg.
Zamknal za soba nastepne drzwi,
potlukl sie kielich w przeciagu chwil.
Nie chcial slyszec dzwieku swych lez,
uslyszal w zamian brzek pelnych szkiel.
Kolejna noc piescil palcami kochanke
swa,
a ona topila mu pelne lzy.
Nie chcial z jej objec wyzwolic sie.
Nawet nie walczyl o sens lepszych dni.
W szalonym biegu nie slyszal juz nic.
Znajomych wszedzie mial,
gdzie tylko obrocil twarz.
Bezsilny wojownik w odwiecznej wojnie.
Wsrod uspanych i pustych miast,
jak cma tlukl sie w strone dnia.
Wojowniku zrzuc z siebie plaszcz bolu i
skarg.
Chwyc w nozdrza wiatr lepszych zmian.
To niech inni wzrokiem dotkna cie.
A ty tancz, tancz, ktos tutaj jest.
Wyciagnij dlon a odnajdziesz sens.
Komentarze (1)
Spróbujmy przeanalizować ten tekst pod kątem blasków i
cieni.
Tytuł
Moim zdaniem nietrafiony. „Zapomnienie” to pojęcie
abstrakcyjne i jako takie nie może rzucać cienia.
A teraz treść:
„Wyszedl w jedna z tych nocy,
co nieznany powrotu jest czas.”
Podmiot liryczny wyszedł „w jedną z tych nocy” i
nieznany jest czas jego powrotu?
czy wyszedł „w jedną z tych nocy”, które nie znają
powrotu?
Poza tym zastanawiam się czy można „wyjść w jedną z
tych nocy”? Mam wrażenie, że poprawnie brzmi –
wyszedł nocą
i nieznany jest czas jego powrotu.
„I nim wtopil sie w cien zapomnienia,
ujrzec mozna bylo tlacy sie usmiech
na spopielalym rozu warg”.
Przed wtopieniem się peela „w cień zapomnienia”,
można było zobaczyć uśmiech tlący się na spopielałym
(jego) różu warg”.
Zastosowane inwersje tak zaciemniają obraz, że
czytelnik zastanawia się, czy śledzić dalej akcję
wiersza.
„Zamknął za sobą następne drzwi.
Potłukł się kielich w przeciągu chwil.
Nie chciał słyszeć dźwięku swych łez,
usłyszał w zamian brzęk pełnych szkieł”
Łzy nie „dźwięczą”. A w drugim wersie mowa jest o
jednym kielichu więc skąd „brzęk pełnych szkieł”?
Kolejna noc piescil palcami kochanke swa,
a ona topila mu pelne lzy.
Nie chcial z jej objec wyzwolic sie.
Nawet nie walczyl o sens lepszych dni.
W szalonym biegu nie slyszal juz nic.
I tu już zaczyna się opowieść o niemocy bohatera
wiersza.
Niemocy spowodowanej przez „kochankę”, która „topiła
mu pełne łzy” podczas gdy on „pieścił palcami kochankę
swą” i do tego stopnia zatracił się w pieszczotach, że
już
„Nawet nie walczył o sens lepszych dni.
W szalonym biegu nie słyszał juz nic.”
Ale już następna zwrotka wyrywa peela z rąk kochanki i
skazuje go na wieczna wędrówkę.
Znajomych wszędzie miał,
gdzie tylko obrócił twarz.
Bezsilny wojownik w odwiecznej wojnie.
Wśród uspanych i pustych miast,
jak ćma tłukł się w stronę dnia.
Autor(ka) nie wyjaśnia nam, o co walczył bohater
wiersza, za to zaczynamy się zastanawiać: co z tymi
znajomymi? Skoro wojownik „jak ćma tłukł się w stronę
dnia wśród uspanych (uśpionych)i pustych miast”.
I wreszcie podsumowanie:
„Wojowniku zrzuc z siebie plaszcz bolu i skarg.
Chwyc w nozdrza wiatr lepszych zmian.
To niech inni wzrokiem dotkna cie.
A ty tancz, tancz, ktos tutaj jest.
Wyciagnij dlon a odnajdziesz sens.”
Bardzo „życzeniowy” i uproszczony sposób na
znalezienie sensu życia
Wystarczy:
- zrzucić z siebie płaszcz bólu i skarg,
- chwyć w nozdrza wiatr lepszych zmian,
- tańczyć wierząc, że „ktoś tutaj jest”,
- wystawić się na dotyk wzroku innych,
- wyciągnąć dłoń i odnaleźć sens.
Autor(ka) ma, moim zdaniem, wspaniałą wyobraźnię, ale
opowieść, którą nam serwuje, jest pełna sprzeczności,
a jej bohater jest nieprawdziwy (nawet jeśli
potraktujemy go tylko jako podmiot liryczny baśni).
Pozdrawiam :)