cienie topoli (mojemu miastu)
zatrzymują nie na krótką
z kalendarza ciśniętą na wiatr
pokotem w zaułkach tego miasta
obrysami obejmą echa kroków i ciszę
zatrzymaną w kadrze
dzisiaj w pędzie furkot na starówce
zegar na ratuszu podkręca wąsy
południa mieszają się z zamieszaniami
w pamięci drzewa na placu
obejmują ramionami fontannę
pod stopami kostka z akcentem
wystukanym obcasami
północ podpełza w podcienia z zawianym
błogosławionym do dzieci i do kobiety
na sygnale galopuje świeżo obudzona
trwoga
po niej jak mak sypią po trotuarze pacierze
–
od nagłej
od rana układają ręce na barkach w
bramie
tynk opada na ślady - takie koleje
jak pociągi zatrzymane na fotografiach
tory kończą się w moim mieście
można zawracać różowymi zapomnieniami
w topolowe słoneczne zegary
wrażliwe na światło odporne na wiatr
Komentarze (30)
Dzięki, MC. Bardzo mi miło, że się podoba :)
Mnie się podoba bardzo, a podkręcanie wąsów przez
zegar ratuszowy - cudne :)
PanieMisiu - to Twoja opinia, wiesz... :)
Cudny wiersz Elu. Należałaby mu się jakaś nagroda, bez
wątpienia! Pozdrawiam Cię serdecznie
Dziękuję, Dziewczyny, za dobre słowo pod tekstem :)
szkoda, że miasto nie widzi i nie słyszy (a może tylko
ludzie) jak pięknie o nim piszesz...
.świetnie z refleksją opisałaś klimat miasta
-topolowe słoneczne zegary ....u mnie też były stare
topole na całej promenadzie zostały wycięte(podobno
były zagrożeniem)jest czysto przejrzyście i
betonowo....
pozdrawiam
Dzięki, Kazapie. Pozdrawiam również :)
Elu z przyjemnoscia przeczytałem Twój wiersz o Twoim
mieście - wart odwiedzenia - zapisany niesamowitymi
metaforami - brawo
pozdrawiam
Dziękuję Wam za zajrzenie. Miłego piąteczku :)
Swie-tnie, prze-swie-tnie:)
Pozdrawiam, gruszElka:)
++++++++++
Ciekawe masz metafory - oraz niedopowiedzenia.
Pozdrawiam
Jurek
Ciekawy wiersz,pozdrawiam serdecznie
Francis, w zamian za link, specjalnie dla Ciebie
odgrzebałam ze swoich zasobów sprzed lat:
*zapowietrzona ballada*
zgrzyta w bezruchu
karuzela z madonnami
kto nie smaruje nie jedzie
zadarły kiecki i nosy obrażone
na biel bez adresu
na opasłe zera
karuzelę rdza zżera
chciały poruszyć
mocą spojrzenia madonny
a tylko pustka głucha
w podrasowanych brykach
tam nic nie zgrzyta
tam po maśle
w maśle pączki
do nieba złożyły rączki
przysiadły na kamieniach
gdzie świerzop i chruśniak
karuzelę wiatr huśta
-----------
Napisane mniej więcej 2007/2008 rok :)