cienie zbawionych dusz
Odkąd pamiętam było ciemno.
I tylko czasem strumień światła.
Cień, który kiedyś bywał ze mną.
A dookoła cisza martwa.
Wszystko co było drę na strzępy,
więc nieżyjące mam wspomnienia.
Zbawionych dusz pełne zastępy,
parami poszły dziś do nieba.
Świat, który runął znów podpieram,
kawałkiem drewna, czymś ze stali.
To nic nie znaczy, że umieram,
gdy czasem mnie tęsknota pali.
W sidłach borykam się jak mucha,
której ktoś kiedyś wyrwał skrzydła.
Nigdy już nie kłam mi do ucha,
bo nie uwierzę w twoje widma.
Komentarze (9)
ciekawie napisany - warto było przeczytać:-)
pozdrawiam.
Tak to bywa jeżeli człowiek urodzi się w ciemnogrodzie
i wnim przebywa, w dodatku kiedy napływają ciemne
chmury od zachodu i nikłe nadzieje są, by się wyrwać
z ciemnogrodu. Pozdrawiam
na kłamstwie szczęścia nie zbudujesz
to prawda
Ładnie,pozdrowienia
Przeczytałam z przyjemnością. :)
Rozrachunek z przeszłością - ładny wiersz, sprawnie
napisany.
Ladnie:)Pozdrawiam.
Bardzo ładny wiersz.ciekawe metafory. Zaczytałam się.
W pierwszej zwrotce,by nie powtarzać "czasem",
czytam sobie "nieraz".Pozdrawiam serdecznie.
// świat który runął znów podpieram kawałkiem drewna
czymś ze stali//
pięknie piszesz...zaczytałam sie...:) pozdrawiam
ciepło:)