W cieniu
Nagle zaułkiem przebiegł człowiek.
Przecież widziałem! To nie omam
(próbuję sobie tego dowieść).
Schował się w bramie, ledwie dolazł.
Aż ruda pani w kapeluszu,
ta, co kichnęła nierozważnie,
i nikt nie wpuścił jej do busu,
skoczyła na bok, jak kaskader.
Zmierzyła… metrów pięć – bezpiecznie.
Po czym pomknęła drugą stroną
ulicy - pustej, by z człowiekiem
nie spotkać się. Ukryła w połę
twarz. Aż po oczy. Chyłkiem zerka,
czy w sklepie mięsnym, bez ryzyka,
minie sąsiada, by kupić mięcha
- na cały tydzień. Torby dźwiga.
Dopadła domu. Cisza wokół.
Dzień się zakończył. Ściąga ciuchy
- nową codzienność. Jakże spokój
mógłby być inny. Niechże wróci!
Komentarze (44)
Wyrwane chwile z tego jest w fajnym przekazie i
realistycznym klimacie
Pozdrowionka miłego dnia życzę
Realistyczny zapis... oby normalność już wróciła :-)
pozdrawiam
Dobry, umiarkowany dramatycznie wiersz.
Pozdrawiam :)
Bardzo dobra refleksja i puenta, NIECHŻE WRÓCI, myślę,
że tak się stanie, pozdrawiam serdecznie.
Niechze wroci, jak najszybciej...
Pozdrawiam :)
taka jest dzisiejsza codzienność. Trzeba tylko mieć
nadzieję, że szybko wróci do normalności (jako takiej)
Jakże spokój mógłby być inny, weselszy, ale niestety
mamy to co mamy.
Pozdrawiam :)
Spokojnie. To szaleństwo minie. Przyjdzie kolejne ;-)
Przemyślę ale chyba tak - da więcej ekspresji. Dzięki
Tak, Mariuszu - życie jest nieprzewidywalne.
Pozdrawiam.
Cóż Krzemanko, zmniejszę zapasy. W końcu mniejszy
wysiłek fizyczny - mniejsze potrzeby ;-)
Niezgodna, Krzemanko -
Miłego dnia :)
"Nagle zaułkiem"?
Tak wygląda obecna rzeczywistość.
Jeśli o mnie idzie zmieniłabym z
"na cały miesiąc" "na cały tydzień".
Miłego dnia Mariuszu:)
...realia obecnej chwili...kiedyś jeszcze parę dni
temu, byłby kompletnie nie zrozumiały...
pozdrawiam:))