W cieniu utopii
Jak ja, choć wśród ludzi, w głębi duszy
samotny,
zaraz przed zaśnięciem, ocknięciem się nad
ranem,
zanim świt się wemknie pod powieki
zaspane,
kreślisz wyobraźnią rzeczywisty mój
portret.
Co dzień cię wymyślam, jesteś opodal przy
mnie.
Delikatnie budzisz czułym muśnięciem w
ramię.
Śmiejesz się i płaczesz wytęskniony mój
panie
obcy i pokrewny w urojeniu intymnym.
Czy na chwilę szczęścia kiedyś los nam
pozwoli:
byśmy monotonię mogli nieco pozmieniać,
w szarości powplatać uśmiechnięte
kolory,
czuć wzajemny dotyk, już nie tylko w
marzeniach.
Czy jeno w utopi, która nazbyt zaboli
pójdziemy z osobna aż do kresu jesieni.
Komentarze (50)
życiowo sercem i z dużą dawką romantyzmu...bardzo na
tak+:) pozdrawiam serdecznie(dzięki za piękny
komentarz u mnie)
Czuć romantyzm w każdym wersie :) Pozdrawiam
serdecznie +++
Mysle, ze los pozwoli, by monotonie pozmieniac, a
szarosc, zamienic, w kolory.
Piekny, pelen pragnien, wiersz.
Cieplo pozdrawiam Grazynko:)
Pięknie
Romantycznie. Podoba sie .
Pozdrawiam:)