Cieplo ciała mokrego od soli
Zapach Twej skóry błądzi wciąż po mym
ciele,maluje łaskocząc rysunki na wygiętych
rozkoszą plecach,
czuję wciąż podmuch Twych ust zagubionych w
ekstazie,choć już Cię tu nie ma.
Ciepło ciała mokrego od soli wciąż
rozgrzewa mnie,
oblepiony potem na pożądaniu
stworzonym,przytulam Mocno Cię.
Słońce już daje drugi koncert siły,już
ludzie drugi raz cieszą się spacerem,
już dzieci mają dość jedzenia
lodów,południe z dala tętni kopytem,już
podbiega,by inicjatywę przejąć.
A ja wciąż w wczorajszym wieczorze,trzymam
się szaty nocy minionej jak dzieci.ę co
jeszcze nie chce spać,
jutro znów tu będziesz,potem i jeszcze ale
ja,nawet gdybym mimo woli,nie mogę
przestać wchłaniać tego zapachu naszych
uśmiechniętych ciał.
Dłonie błyszczą brokatem Tej śliny,co
niekontrolowana torowała sopbie drogę,
dłonie masują wciąż skórę miękką,poddaje
się im,jakby niosły magię modlitw.
Rozpływasz się w mych ramionach,ja nie
mogę,by Cię strzec,
gdy już staniesz się syropem
zaspokojenia,będę pilnował by nie spił cię
wiatr,byś mogła dla mnie nadal być i
chciec.
Zycie trwa,biegnie,rozwija wielkie skrzydła
kładąc cień na wczorajszym,na chwilach co
były,
ja nie pobiegnę dziś do słońca,bo nie wiem
i nie chcę myśleć co tam się kryje.
W cieniu,w boskim chłodzie postoję pozwolę
jeszcze zmysłom się rozczulać,
pomyślę jeszcze o Tobie,jeszcze Aniele
powiem że kocham,jesteś moim skrzydłem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.