CIEPŁO ODDECHÓW...
pachniało kadzidełkiem miodu z anyżem,
mgła lekkości wypełniała czerwień
pokoju,
cichutka muzyka akompaniamentowała,
do ułożenia ciał we wzajemnej
dojrzałości,
flegmatycznie czas odmierzał sekundy...
z lekka zbałamuciło nas ciepło oddechów,
wystukałeś kolejne wersy namiętności,
to trzezwośc umysłu obudziło,że jednak nie
ma cię tu...
piliśmy razem na dwóch krańcach cięciwy
przeciętej,
oprzytomniałeś, gdy Ona weszła, by dac ci
noc nagiego instynktu,
a ja zostałam z resztką alkoholu na
ustach...
do następnego spotkania...
to co w życiu fajne, lubię łąpac tak by szło krok w krok ze mną....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.