Cierń.
Męczysz mnie okrutnie kacie,
plamisz czerwienią moją skórę...
Ja nie chcę utonąć w szkarłacie,
bo ból mój jest nie do wytrzymania.
Wciskasz mi cierń na głowę,
krew już spływa mi po twarzy,
moje ciało nie jest na to gotowe,
bo cierpienie wypełnia mą duszę.
Krzyk rozdziera moje usta,
pełnia maków skupia się w jednej kropli.
Czuję się w środku pusta,
czuję się jak zwiędły kwiat.
Jak róża, która straciła swe kolce
i powoli zaczyna tracić płatków
czerwień,
tak moja krew i miejsca bolące,
nie zagoją się te rany...
Stracę cały napój życia,
ból przestanie bólem być.
Ziemia będzie częścią mojego okrycia
i cierpienie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.