Cierpienie / 2014 r /
Zawołać do nieba,
zedrzeć ziemię palcami,
na grobie znicze się palą,
myśli błądzą w otchłani.
Samotna sędziwa pani,
daleka i zamyślona,
pochylona do ziemi,
twarz bruzdami zmarszczona.
Strumień łez płynie,
płacz serce rozrywa,
przechodząc pomoc swą oferuję –
ona się wtedy odzywa;
,,Święto zmarłych '' obchodzę,
leży tu moja rodzina.
Pochowałam najbliższych,
nawet tak że wnuczęta,
a o mnie Bóg zapomniał,
pewnie już nie pamięta.
Wokół ludzi jest mnóstwo,
stoją nad mogiłami,
gwar porywa jej myśli,
zmieszał szept ze słowami.
Ucałowałam jej rękę,
poszłam dalej skruszona;
jaki człowiek jest mały,
kiedy dusza stłamszona.
Komentarze (7)
bardzo wzruszająca i bardzo smutna refleksja, wiersz
zatrzymuje
Zatrzymałam się na dłużej, bo wiersz zmusił mnie do
smutnej refleksji, pozdrawiam.
wzruszyłam się ...piękny wiersz pomimo smutku taki los
i nie mamy na to wpływu...
pozdrawiam serdecznie:-)
nieraz los płata figle:(
iluzja powinna nadawać cel i akceptacje przyszłości
swojej i nie tylko
Tak, bardzo dobra refleksja.
Pozdrawiam:)
Podobno największa tragedia życia. Pochować swoje
dzieci. Moja babcia tak miała. Pochowała syna, córkę.
Mój Ojciec zmarł w wieku 56 lat. Babcia dożyła 98.
Dobra refleksja. Pozdrawiam.