Ci...sza...
Bywa, że cisza dźwięczy,
jak rosa w sieci pajęczej,
i delikatnie dzwoni,
kiedy przechodzę koło niej.
Światło się w niej zawiesza,
rozszczepia na barwy tęczy,
i pewnie stąd tak brzęczy,
już mnie zaczyna to męczyć.
Znam ciszę, która koi,
często uśmiecham się do niej.
Dokoła jest taki hałas,
mogłabym uciec, już zaraz.
Zmywarka, pralka, lodówka,
fortepian, stara wirówka,
Dzwony się rozdzwoniły,
ratunku, nie mam już siły.
Ty brzęczysz mi koło ucha,
ja nie chcę, zrozum, nie słucham.
Zanurzę się w ciszy na amen,
i tak już pewnie zostanę.
Komentarze (7)
Halinko, Ty jak zawsze tak kobieco i przekornie,
pozdrawiam :)
Jest tyle rodzajów ciszy i co najdziwniejsze, każdą
można usłyszeć.
Cisza potrafi krzyczeć...:) Fajnie.
każdy potrzebuje czasem ciszy, w ciszy lepiej się
słyszy :-) oczywiście sens wiersza jest inny i tez mi
się podoba :-)
"Wyłączyłam / Absolutnie wszystko / Radio, pralkę,
lodówkę, wentylator / W telewizji super-hiper
widowisko / I bez bólu pogodziłam się z tą stratą.."
:) Pewno..cicho sza :).. M.
Za ciszę i hunor.
" A ja kocham ciszę... w niej najlepiej swoje myśli
słyszę... " / P. Coelho /...;-)))
.....pozdrawiam liści szelestem....