CISZA WANDY
Wandzie Rutkiewicz alpinistom
nieuważna chwila
za spojrzeniem w słońce
oślizły lodowiec bez skrzydeł
podcina nogi
oczy spadają z grani
zawiodły raki
ręce
mocne haki
nie dościgły czasu
dwa punkty linii papilarnych
łączą szczyt i dół przepaści
struchlała niemoc
z szybkością torpedy
życie przyciągła czeluść
na ratunek nieważkość,
której nie ma na ziemi,
czekan odstukał bezsilność,
ciemność
ból rozbija obozy na półce skalnej
z lodowcem spina trokami
z żebrem Mount Everestu
w kołysce przełęczy
przyjęta na świętą górę
na stały pobyt
" Między ciszą a ciszą"... Bejowiczom serdeczne dzięki.. pozdrawiam, życzę ciepła...i udanych wierszy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.