w ciszy
zjawia się zwykle głęboką nocą
nie budząc wiatru gdy śpi w kominie
ptaków co skrzydła w modlitwie wznoszą
by nie nastały mrozy olbrzymie
pierwsze nieśmiałe płatki upuszcza
niknące szybko w rozmytej ziemi
na szybach toną w wilgoci strużkach
nazbyt są słabe by świat rozbielić
bliżej świtania chłód się nasila
ścinając trawy i srebrząc drzewa
w cyklu natury zaledwie chwila
niczym kobieta kaprysy miewa
cały czas pada lecz ciężkie chmury
pełne po brzegi nad lasem wiszą
gdy głowę sennie w poduszkę tulisz
śnieżycą pękną z poranną ciszą
Komentarze (44)
Cudne metafory :) świetny wiersz zimową aurą malowany.
Pozdrawiam
Piękny obrazek namalowałaś słowem :)
U mnie za oknem, zamiast białej zimy, coś ni pies ni
wydra. Wczoraj była wichura, deszcz i burza...
a u Ciebie... POEZJA
śliczności :)
Pięknie piszesz o zimie, miło znów Cię widzieć,
pozdrawiam serdecznie:)
P.S Też myślałam czy nie napisać o tej śnieżnej pani,
która się niedawno pojawiła:)
Piękne wersy śnieżne, miło czytać, pozdrawiam ciepło.
wersy budzą zachwyt czytelnika...
pozdrawiam serdecznie z podobaniem:)
Zaczarowałaś mnie tym pięknym wierszem.Pozdrawiam.
Ładnie malujesz słowne poetyckie pejzaże. Gratuluję i
pozdrawiam.
-
Piękną wyczarowałaś atmosferę przed zawieją śnieżną. Z
przyjemnością i podobaniem czytałam. Miłego wieczoru i
dobrej nocki:))
Bardzo ładny, przyjemny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
hmmm, rytmicznie, płynie wiersz.
Fajna pointa.
Marto, pozdrawiam.
;)
Pięknie dziękuję :) Pozdrawiam :)
Zgrabnie i bardzo przyjemnie w odbiorze.
Dzieciaki szaleją na śniegu. I dla oka milej :)
Pozdrawiam :)
Piękny opis Pani Zimy...