Ciuchcia z buchającym dymem
Mały chłopiec szybko wybiegł z domu
i stanął przy studni obok płotu.
Poranna mgła się rozrzedza
i z daleka pociąg nadjeżdża.
Pociąg jedzie po kolejowym nasypie,
na początku jest parowóz,
palacz węgiel do pieca sypie,
aby pasażerów do celu dowiózł.
Dorosły człowiek zobaczył dziecko,
zabrał go Syrenką na przejazd kolejowy,
aby chłopczyk z bliska obejrzał ten skład
osobowy
i dorosły człowiek również będzie się
cieszył jak dziecko.
Nadjeżdża kolejny pociąg w kierunku
Zawidza,
maszynista patrzy się na tego małego
widza,
który ciuchcię z buchającym dymem podziwia,
a dorosły człowiek przy tym coś wydziwia.
Uśmiechnięty maszynista ręką macha,
a dziecko jemu tym samym gestem
odpowiada,
natomiast biały dym z ciuchci dalej bucha,
lecz piętrowy wagon osobowy ten dym
rozdmucha.
Kiedyś mały chłopiec jechał pociągiem do
Łańcuta
i od Skrżyska – Kamiennej znów z
ciuchci biały dym bucha,
czarna para unosi się nad pociągiem,
który jedzie na południe Polski jednym
ciągiem.
Mały chłopiec wyglądał przez okno
i nagle jasna iskra wpadła jemu w oko,
a jeden pasażer opowiadał dowcip o
komarze,
który pomylił iskrę z innym owadem w tym
skwarze.
Innym razem mały chłopiec jechał z Warszawy
do Kołobrzegu
i za Zawidzem widział ten dom, u którego
stał brzegu,
a przy studni i płocie jego babcia stała,
która z utęsknieniem na wnuka czekała.
Jak wielu małych chłopców lubiałem kolej zarówno tą prawdziwą jak i tą rozkładaną w domu (NRD-owskie PIKO). Technika wypchnęła lokomotywy parowe, które miały dusze. Wielu z nas jeszcze je pamięta.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.