Ćma
W grafitowym pokoju
jak psychicznie chora
błąkam się biedactwo
każdego wieczora
...od ściany do ściany,
od końca do końca,
od strachu do strachu...
Głupia ćma naiwna
dziwnym blaskiem wiedziona
niczego więcej nie chcę
niż w jego żarze skonać
...od ściany do ściany
od końca do końca,
od strachu do strachu...
Szarpię się ze sobą
i własnymi bezmyślami,
aby w końcu dotrzeć do tej,
co mmnie wabi nadziejami
...od ściany do ściany
od końca do końca,
od strachu do strachu...
Rozpaczliwie, pożądliwie,
bezustannie mnie przyzywa
światło, które ktoś miłością
kiedyś cudnie nazywał
...od ściany do ściany
od końca do końca,
od strachu do strachu...
Komentarze (3)
Piękny opis mnie... jestem taką ćmą właśnie.
bardzo udana metafora, powtarzający się motyw wciąga
czytelnika.
Zgadzam się z przedmówczynią. Niebanalny pomysł
zamknięty został w interesującej formie
przypominającej piosenkę. Podoba mi się.