Cmentarny spacer
Dedykuję mojemu Ojcu.
Cmentarna alejka jedna, druga.
Po bokach rozłożyste drzewa.
Jesień - opadają barwne liście.
Lecąc w dół błyskają złociście.
Lekki kapuśniaczek leci z nieba.
Zgniłe powietrze i mokra gleba.
Wiele mogił dziś wokół mnie.
Idę na jawie a jakby... we śnie.
Wśród grobów wiatr figluje.
Psotnik - dokazuje i zbytkuje.
Ujawnił tam swe siły, moce.
Wywrócił doniczki i znicze.
Oto przede mną Ojca mogiła.
Tutaj nie dotarła wiatru siła.
Stanęłam zadumana mocno.
Rozpaliłam lampki światło...
Otwarło się sklepienie niebieskie
i na oścież rozchyliło moje serce.
Popłynęła modlitwa serdeczna,
z nadzieją że będzie skuteczna.
Warszawa, 30 października 2017 r.
Joanna Es - Ka
Komentarze (35)
Ja akurat unikam cmentarzy jak ognia...ale wiersz mi
sie podoba :) pozdrawiam :)+++
Modlitwa trafia.
Pozdrawiam :)
Taka bedzie z pewnością.
Pozdrawiam :)
Z pewnością będzie skuteczna. Podoba mi się Twój
spacer.
Pozdrawiam :)
Ojciec Asiu usłyszał, dlatego drzewami zakołysał.
Pozdrawiam w świątecznej melancholii.