Co dalej?
DLA MOJEJ UKOCHANEJ ŻONY
W pełni żywy i zdrowy,
Obecny całym ciałem,
Lecz brak u boku połowy,
Stało się - choć tego nie chciałem.
Zycie po prostym kroczyło,
Droga była gładka jak lód,
Co dobre nagle się skończyło,
Pozostał zły losu cud.
I tak z jedności jest dwoje,
Z uczucia tylko popioły,
Pozostał ciężar i znoje,
A z nieba upadły anioły.
Teraz to puste serca bicie,
Stanie w miejscu- na chwile czekanie,
Może ruszy ktoś to moje życie,
Tylko szybko nim coś złego się stanie.
Inaczej nadzieja zaniknie,
Dusza od ciała na zawsze odpadnie,
Nikt do mnie już głośno nie krzyknie,
Gdy znajdę się w studni gdzieś na dnie.
I OD POCZĄTKU
Komentarze (2)
Dramatycznie smutno...tak bywa.
Smutny wiersz...Pozdrawiam.