Co dostałem od przyjaciela
Dla Szymona
Gdy z bagażem lat na skroniach,
spocznę na krześle bujanym,
kiedy w starczych swoich dłoniach,
złożę wieczność.
To zobaczą wszyscy niemy,
uśmiech mój rozkołysany,
w oczach miast „śmiertelnej”
tremy,
drogę mleczną.
I laską wskażę, gdzie tęcza,
skrywa swój drugi koniuszek,
że złoto jest, będę zaręczać,
w końcu prawym.
Gdy będę opuszczał przedział,
na stacji gdzie łapią dusze,
powiem, co Ty byś powiedział:
„…nie ma sprawy”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.