Co mam do stracenia
Mówią mi nie jedz, nie pij, nie pal,
mądrości jakieś, ostrzeżenia.
To skąd się bierze we mnie krzepa,
i siła godna zazdroszczenia.
Ja bez obawy brnę w tą wadę,
powtarzam mnogą ilość razy.
Bo wiem że lubię i dam radę,
też na nic zdadzą się zakazy.
Jem co popadnie nawet szmalec,
kaszankę, szynkę, pasztetową.
Czuję się przy tym…wcale, wcale,
a nawet rzekł bym komfortowo.
Także jak mogę to popijam,
nigdy samotnie, bo się brzydzę.
Żadnych imprezek nie omijam,
a mówić o tym też nie wstydzę.
Już tak na koniec jeszcze palę,
ilości względne czyli mało.
I ja to sobie właśnie chwalę,
bo to mi tylko pozostało.
Mówią mi inni…lecz chromolę,
wszelkie zakazy, ostrzeżenia.
Gdyż żyję tak, jak żyć ja wolę,
bo w sumie co mam do stracenia.
Komentarze (7)
Rzekłbym, że mówić o tym się nie wstydzę. Nałogów nie
pochwalam, ale jak ktoś musi, niech go zmora dusi.
Wszystko zależy od naszego usposobienia,
prawda?Niektórzy muszą poczuć wiatr we włosach, a
innym starczą domowe pielesze.Osobiście uważam tak jak
Stachura"(...)od stania w miejscu niejeden już zginął,
niejeden zginął już kwiat:)"
Kazdy musi przezyc swoje zycie po swojemu. Im wiecej
zakazow tym wieksza ochota by je łamać
Samo życie,tak trzymaj.Pozdrawiam.
zakazy są po to żeby je łamać:D:D pozdrawiam
w sumie to tylko zdrowie ale ja też jem smalec jak już
nie ma co:)
nikt nie lubi zakazów...a życie jest w Twej
dłoni...korzystaj z niego...pozdrawiam