A co mi tam...
Powiedziałaś, że należysz do mnie.
I odeszłaś - a świat, wbrew horoskopom,
w różowej poświacie skończył bieg.
Ale co mi po Tobie?
Jesteś wyspą, a ja kocham bieguny.
Kochana w dwóch skrajnościach -
kocham ich ogień i śnieg.
Ja i Ty i Ty i Ja i Ty też.
Nigdy nie błyszczały wasze kły
zza kostek do gry.
Gładka twarz i jej rumieńce,
cała wiedza w jednej ręce.
A teraz leż człowieku
na ich ramieniu i
spróbuj nie wołać uśmiechu,
nie słyszeć jak szepcą im oczy,
jak usta nieruchomo nie proszą,
bez niepotrzebnych słów po własnej
autostradzie
z jutrzejszym pięknem się obnoszą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.