Co mnie czeka?
Dzisiaj w szkole dwa sprawdziany,
trzy kartkówki, pytanie, o rany!
Byłam więc znowu na wagarach.
Z brygadą włóczyliśmy się po barach.
Weszliśmy do ulubionego
sklepu monopolowego.
Kupiliśmy trochę coli
i butelek sześć jaboli.
Żeby nie robić w mieście hałasu,
udaliśmy się, czym prędzej do lasu.
Śpiewaliśmy i tańczyli,
rozmawialiśmy i wino pili.
Sielanka trwała ze cztery godziny,
lecz trzeba powrócić na łono rodziny.
Więc rozstania nadszedł czas
i koślawo opuściliśmy las.
Po drodze ktoś zabłądził,
a na początku tak się rządził...
Ktoś czkawki dostał,
ktoś na ziemi został.
Każda głowa jak cegieł dzbanek.
"Byle na właściwy przystanek".
Grupa się rozsypała,
na przystanek dotarłam sama.
Widziałam kropek bez liku,
więc usiadłam na chodniku.
Baba mi się przyglądała.
Na zniesmaczona wyglądała.
Z dezapropatą głową pokiwała,
załamała ręce i zapytała:
"Co cię czeka dziewczyno?!"
"Później pomyślę, daj na wino..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.