Co noc
Tam gdzie pięść krzyczy
głosem niemowlęcia,
na łagodność miejsca doprawdy niewiele.
Strach woła o pomoc potokiem słonych
łez,
stłumiony w szloch kamiennej podłogi.
Tam gdzie kolorowe butelki
Tańcza na krawędzi kuchennego blatu,
Zakłócając rytmikę czterech ścian,
Śpiewu ciszy słychać nie będzie.
Co noc ktoś rozdziera
atramentową zasłonę nieba
i budzi demony,
uśpione w kołyskach z procentu.
Kolejnemu aniołowi podcinają skrzydła,
dziękując
za pracowicie spędzony dzień.
Komentarze (7)
ach masz + za moją prawie codzienność
:(
pozdrawiam
Ile takich ludzkich dramatów wokół nas , wiersz
naprawdę dobry lecz temat bardzo ciężki, pozdrawiam.
W bardzo dobre słowa ubrany ludzki dramat, pozdrawiam.
Co noc ktoś rozdziera
atramentową zasłonę nieba
i budzi demony,- wiele takich domów
Dla jednych to zabawa.Dla drugich dramat.Jednoczy ich
pomieszczenie i czas.Ciezki temat a malo czytelnikow.+
Życie ma różne oblicza, pokazałaś jego czarną stronę,
margines społeczny występuje na każdym kroku w tak
zwanych czarnych zakamarkach.
Aż się przeraziłem, piszesz o marginesie życia.
Tak, straszne sceny.
Pozdrawiam