Co z tą Polską?
Co z tą
Polską?
Wśród zwierząt wielki chaos i larum,
bo lew osiwiał i stępił pazur.
Kto teraz będzie godnie panował?
Sprytny, bogaty, czy tępa głowa?
Wprawdzie następców wybór jest spory
lecz nie ma chętnych iść na wybory.
Każdy gotowy łeb wsadzić w grzywę
i już w pałacu urządza gościnę.
Każdy każdemu zagląda w przedział,
kiełbasę wyborczą wiesza na drzewach.
Tylko lis jakby nikomu nie wierzył.
Do SPA pojechał futro odświeżyć.
I stary niedźwiedź ze snu wyrwany
choć doświadczony, dobrze ubrany,
mruknął w mikrofon, że rezygnuje,
bo podzielili już na nim skórę.
Na scenie borsuk, dość niespodzianie,
z kolegą jeżem nieźle nadźganym
wrzeszczą wyniośle – „Wiwat
chomiki”
„O w mordę jeża” –
chrząkają dziki”
„Za chomikami wilk jest ukryty.
Nie wywołujcie wilka, choć syty”
Pomknął za krzaki ktoś dobrze znany.
Machnął ogonem przefarbowanym.
Już sroka skrzeczy – „ Widzicie
lisa?
To złodziej, snob i wszystko mu zwisa.
Nawet wyborcze listy sfałszował!”
Wilk jej mikrofon wyrwał spod dzioba.
„To też złodziejka, plotki
roznosi.
wnet ma aborcję jajek ogłosić,
bo mają tajną spółkę z kukułką.
I podsłuchują gila ze sójką.
Wybierzcie lepiej kogoś dobrego.
O, może zając. Choć tu kolego!”
Lecz nie udało się dojść szarakowi,
bo tchórz skutecznie podciął mu nogi.
A lis zaciera łapki po cichu.
„Może wybierze się coś w
kurniku?”
Nie trzeba było zbyt długo czekać.
Przylazło ptactwo. Pies zaczął szczekać.
Jazgot się zrobił nieopisany.
Fruwało pierze, skąd my to znamy?
Indyk najpierwszy się naindyczył.
Jak nie zagulga, że byk się byczy,
że jest alfonsem krowy czerwonej,
że zrobił cielę własnej teściowej!
Kaczkom się dzioby tak wyplaszczyły,
że kwakać na kury nie miały siły.
I powiązały czubki kokardą,
gdy ślepej kurze trafiło się ziarno.
A lis spaceruje już z nową gąską
i pogwizduje „kocham cię,
Polsko”
Przyszedł kot w butach i palił cicho.
Choć miał celibat, bawił się z myszą.
Wrócił do Anglii gdzieś koło piątku.
Media kupiły kota we worku!
Kwiczy maciora na cielę osła.
„W spadku dostaniesz karierę
posła.
Nie masz ryja, w korytach udziałów,
i że nie jesteś świnią, to żałuj”
„Nie bój się zrobię większą
karierę,
może zostanę nawet premierem.
Jestem uparty, w błoto nie wchodzę
i choć się brzydzę, to cię podłożę!
Lis piecze na grilu kiełbaskę swojską
Powiedz nam lisie – „Co jest z
tą Polską?”
„Ja nie kształcony, idźcie do
sowy”
Wychylił piwko, ma problem z głowy.
Cóż, kiedy sowa wciąż osowiała.
W nocy coś chyba się nawąchała.
„Gdy się coś wali, mnie się
docenia.
Ja mam już odlot. Znajdźcie
jelenia.”
Komentarze (10)
super satyra w Twoim wykonaniu mozna sie usmiac
Czasem również bawię się w polityczną satyrę, ale
przed Tobą chylę czoła. Ubawiłem się do łez.
Pozdrawiam
Gratuluję wiersza...dużo w nim prawdy...i z
humorem..opisana ta nasza Polska...wielki plus..
Bardzo ładnie przeniesiona sytuacja polityczna na
zwierzyniec.
Bardzo dowcipny W zwierzętach wszystkie ich uroki
zgromadzone no i sowa skwitowała Dobrze piszesz Nie
zmieniaj się Styl piękny Dobre pióro:)
Super to napisałeś, bardzo mi się podoba, daję plus,
pozdrawiam.
Madagaskar? może północna Alaska!? nic to
...rozbawiłeś mnie tą polityczną bajką..jesteś super
satyryk..brawo...
Zgadzam się , lecz czemu na Madagaskar?
Lepsza byłaby północna Alaska!
naprawde świetny wiersz świetnie się go czyta, jestem
pod wrażeniem!!!
13zaspa-aby cholera wszystkich ich trzasła
Czekaj-już statek jest tu gotowy
Na Madagaskar wywiezie głowy
Tej menażerii w głębokiej czerni
A lis się nawet nie zarumieni
Ogonem machnie tutaj szybko
W morzu już będzie
Łowić rybki.