Codzienność z biografii
Dla M.K.
Chciałabym, byś grał mi na gitarze
I głosem swym przyćmiewał wydźwięk mego
I z harmonijki byś nuty wydobywał
Przy dymie papierosa z tytoniu
skręcanego
Gdy usiąść Ci przyjdzie wieczorem przy
świecy
Blues Twą muzą staje się natchnienia
A myśli zielenią zachodzą w Twej głowie
By ulżyć chwilowej udręce istnienia
I byś niekiedy, gitarę swą mając
I dźwięki bijąc muzyki Claptona
W myśli tulił kochankę do siebie
Co ciepła więcej ma niż Twa żona
I siadasz czasem nad kuflem piwa
Z luźnym włosem kapeluszem okrytym
I słuchasz ludzi do Ciebie mówiących
Dziedzicznym darem w oczach wyrytym
Wyostrza Twe zmysły korzeń muzyki
Prosto idącej z życiowej rutyny
Meeting pulsem jest myśli płynącej
Z wszelkiej oczyszczającej echowej winy
I tak z Tobą uchodzą dni ciche
Pod jednym dachem wspólnego ciała
Gdy mi z ksiżycem dużo mówisz
Bym ja z fraszką Cie gniewnie słuchała
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.