Cokolwiek to było, dobrze że...
Szukała odpowiedzi. W końcu ją odnalazła.
- Teraz wszystko ma sens -
Setki...Tysiące ochoczych spadochroniarzy
Dryfujący w powietrzu, smagani
przeciwnościami ich losu
...Wiatr - To on każe odwracać nam głowy.
Mrużyć oczy.
Radość z rzeczy mało korzystnych. A jednak.
Paradoksalnie: kłopoty mogą cieszyć i być
użyteczne...
Zbawienne podmuchy unoszą śmiałka w
idylliczno-utopijnej wizji.
Przystał na moment na jej delikatnej dłoni.
Spogląda w lewo, w prawo. Przesuwa się po
omacku, trafia w najczulszy punkt
- w serce jej duszy.
W bezruchu patrzy prosto w oczy. Wiatr
ustał. Zdaje się, że ta chwila mogłaby być
jego najszczęśliwszą.
Widzę promienie ciepła na jej twarzy
-lecz to nie jest słońce.
Ten smak, Ten zapach, chwilowe spełnienie
myśli.
Podarowali sobie prawie wszystko. To jednak
nie było ich przeznaczeniem.
Chwilę potem niesiony falą włosów niknie za
horyzontem.
Tak krótki epizod, a wiecznością zatrze się
w pamięci i sercu.
Dalej podążała prawie sama, on był z nią.
Prawie z nią.
Kto wie, Może tak właśnie wygląda
Szczęście.
Komentarze (2)
PIEŚŃ TRAWY
Trawy niosą jedną myśl ciężką jak kamień,
gdyż tak do mnie mówią: „Niepotrzebne twoje
pieśni.
Leż pośród nas. Załóż ręce swobodnie pod głową
i słuchaj. I milcz długo, póki nie zapomnisz mowy.
Spokojnie patrz na wzgórze wznoszące się na wprost i
błękitne —
ono milczy najgłębiej. I unieś oczy powoli znad
wzgórza
ku chmurze niespokojnej i białej, lecącej po niebie.
Przesuń spojrzenie z obłoku w głąb siebie. I tak je
zatrzymawszy
trwaj, milcz, z oczyma skierowanymi w siebie, pod
skrajem góry okrytej obłokiem.
Zmieszany ciemnością swych uczuć, spójrz i zwyczajnie
zrozum
(tak zwyczajnie, jak to robi wiatr, co znienacka nas
obala):
nad wzgórzem nie ma obłoku. Wzgórze osamotnione
milczy, już prawie czarne wśród zmierzchu.“
Leżę w trawie wysokiej i myślę nieskładnie.
Mrówka na moim kolanie stoi jak człowiek na wzgórzu.
Stoi, niepokoi się. Ja słyszę — i to jest pieśń
moja.
Leżę w trawie, zamyślona do ostatnich granic.
Trawa szumi ciężko jak kamień.
(S. Raićiković)
Krotkie epizody , czesto zostaja gleboko w pamieci.
Tak...i trudno jest je zatrzec.
Dobry wiersz, podoba mi sie. Pozdrawiam