CÓRKA MARNOTRAWNA
(w Biblii mowa jest o marnotrawnym synu, a ja mam marnotrawną córkę)
Ruchliwym, życiowym traktem, nie wiedząc,
gdzie marszu meta,
Z plecakiem win na ramionach szła zapłakana
kobieta.
A za nią kapela clownów skoczne śpiewała
piosenki,
Lecz mimo radosnych dźwięków, na twarzy
miała ślad męki.
Do serca, jak do skarbonki, ktoś wrzucił
słowa pociechy:
„Pamiętaj o Ojcu, dziecko, on ci
wybaczy twe grzechy.”
I wtedy zamiast ściszenia załkała, jak
szczeniak w kojcu,
Bo wielki grzech zapomnienia miała wobec
dwóch Ojców.
Tak idąc z poczuciem winy myślała, czy jej
wybaczą?
Czy zechcą przytulić czule, czy pozostanie
z rozpaczą?
Gdy nagle, poczuła w sercu, jak otworzyły
się bramy
I męski duet zakrzyknął: „Wróć córko,
wróć – czekamy!”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.