Cornelian
zaklety w marmur.
jak heban czarny
łyk kawy w dzień marca,
rok temu chłopiec, noc
zalał kroplami, dziś facet
utopił księżyc w jeziorze
z krwi, słonej i cierpkiej
zarazem jak w chińskiej
kuchni, gdzie potraw, udręki
i noży naręcze, na tacy
podaje, wbij sam, popatrzę,
i powiem, ze więcej znaczysz
ze życie oddam i herbatę
wypije, bo pali jak chilli
słońce tych oszczerstw
już wole, nie słuchać ,ze niszczę
żołądek, strachem i stresem
przed wzrokiem, gdzie kochasz
nieszczęście, a mówisz o karze
za młodość i grzechy
mam wiele, przyznam bez skruchy,
ze gdyby nie pegaz, nie latałbym wcale
jak kiwi obrane, bo witaminy,
zdrowia substytut, oddychać więcej
niż palić, a sprobuj odwrotnie
może nareszcie w mgle nieprzebranej
złapiesz za rękę i włączysz światło
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.