Coś...
Ta ostatnia chwila miała w sobie coś
mistycznego,
jak święto, którego nie doświadczyłam
nigdy wcześniej.
Niedziela niedziel. Mówię tu o śmierci,
która podobno nie była nagła. Zbliżała się.
Powoli -
za szybko.
Nawet gdy cierpimy i oczekujemy - zawsze
jest nagła. Wypieramy ją ze świadomości.
Łapiemy za różaniec, mocno
się trzymamy. Traci zapach,
z powodu nieustannego dotykania
koralików,
a kartki modlitwnika drą się. Jak szalone,
aż bolą
uszy i głowa. Pęka. Ostatnia chwila.
Zatrzymanie planet,
wszechświata, kropel wody - biegu
cząsteczek, tchnień, przedmiotów.
Ale wszystko nadal się kręci. To
wszystko,
wciąż było w ruchu. Biegł nawet wierny
pies.
Niedziela. A on szczekał, wył.
W jego płaczu było coś...
Mistycznego?
Komentarze (8)
Bardzo wymowna refleksja na trudny temat, pozdrawiam
:)
dziękuję
To trudny czas zwłaszcza dla bliskich...
Bardzo refleksyjnie podjęty temat.
Dobrze ujęłaś owy czas w który nasze zachowania są
różne i niestety często bezskuteczne.
Pozdrawiam :)
Marek
Tak, to jest poezja i to współczesna poezja, całkiem
dobrej próby. Wiersz do przemyślenia i do przeżycia, w
takiej właśnie kolejności. Pozdrawiam.
Witaj. Bardzo trudny temat, ale idealnie udalo Ci sie,
/nie gniewaj sie za okreslenie/ prztrzymac przy
wersach i wruszyc... a takze spowodowalas, ze jest o
czym myslec. To wiersz, ktorych sie nie zapomina. Moc
serdecznosci Halinko.
jakkolwiek by nie nazywać, zawsze chodzi o uczucia.
Ludzie czasem nazywają, że ktoś jest pozbawiony uczuć,
a przecież to nie brak, tylko uczucia przeciwne.
Piękny naprawdę piękny wiersz i podoba się
bardzo;)pozdrawiam cieplutko:)