Coś nieilustracyjnego
Nie myślałem a jednak jestem abstrakcją
na reprodukcji malowanej przez Boga
nie wiem jakim jestem odcieniem
aby w konturach zachodzącego słońca się
schować
Atlantyk nie jest podobny do swojej
matki
rozbiegane fale jak małe dzieci
próbują za wszelką cenę zwrócić uwagę na
siebie
i zabłąkana jaskółka nic nocą nie
przyniesie
Obnażone skaliste nadbrzeże
jak odrętwiałe ciała z grymasem twarzy
ubrane w wodorosty skorupiaki
skulone jak przed ostatnią modlitwą
Na chodniku dźwięki gitary i brzęk monet
werble zagłuszają skoncentrowane oczy
ktoś powiedział że mam nowego przyjaciela
a to świt który zmywa ze mnie czerń
Krążą cienie nad głowami żebrząc o odpadki
światło wypala na plecach kolejne znamię
pod stopami mieszane odczucia rozdarte
oziębłymi falami
ostatni kwadrans pod palcami piach
przewiany
i krzyż jak punkt newralgiczny przed nami
Komentarze (9)
Bardzo pomysłowe i piękne :)
dość osobiste i refleksyjne* hej
dziękuje za komentarze i wgląd w tekst dość osobisto
refleksyjny,,hej
"I ja tam byłem, miód i wino piłem, a o reszcie cicho
sza…" - :)))
Chyba większość z nas jest taką abstrakcją, jak zwykle
bdb i niebanalny wiersz egzystencjalny o życiu, które
łatwym nie jest.
Dobrego wieczoru wiaterku życzę, fajnie znów Ciebie
czytać :)
kluczowy pierwszy wers - i bardzo fajne rozwinięcie
tematu - a reszta za Dorotek
jak dla mnie, świetny wiersz... na początku tak
niewinnie, a pod koniec chlast po oczach
Jesteśmy poruszającymi się i myślącymi istotami na
kolorowej reprodukcji stworzonej przez Boga a zwanej
światem materialnym.
Trudny i zaiste nie do zilustrowania obraz namalowałeś
słowami.
Pozdrawiam serdecznie.
Z pozycji Neptuna, Posejdona,
a morze grozi, człowiek kona?
Pozdrawiam tak mi przyszło do głowy po Twoim wierszu.