Coś z nikąd...
Samotność spotyka miliony ludzi,
smutno im i źle, na tym świecie.
ciagle im powtarza głos ze środka,
na zawsze sami pozostaniecie.
I mnie nie omineły wołania nikczemne,
prześladowały i w kość dawały.
lecz przed oczami miałem marzenie,
dzięki któremu nie traciłem wiary.
Aż pewnej nocy zakwitła nadzieja,
a razem z nią na mym sercu kwiat.
Serca zabiły, oczy zabłysły,
zaczoł wirować bezwładnie świat.
Trawa jakby bardziej zielona,
na niebie nowe gwiazdy się pojawiły.
Nasze oddechy wyrównały tempo,
Serca tak samo, równiutko biły.
W Jej oczach sens ujżałem,
i nie chce niczego więcej.
Moje marzenie właśnie sie spełniło,
znalazłem tą której oddam serce...
To co naj..przychodzi z nienacka..:)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.