Coś śmiesznego
Pigi, Pigi - tak na mnie wołają
Ludzie z mojej klasy – oni racje mają
;d
Ale co ja zrobie ze mam sadła zwoje
Kiedy ja lubie jesc za troje
Schabowe pierogi kotlety mielone
Wszystko poprawie sosem z makaronem
Na deser to nawet 10 paczek draży
Jak wchodze na wage- to przestaje ważyć
Tak bywa niestety - Limit sto
pięćdziesiąt
Wiec pójdę na taką, która jest dla
zwierząt
Tam skala jest większa - chyba nawet w
tonach
A jak się nie zmieszczę to ze wstydu
skonam
Wrócilam do domu, jednak jeszcze żyje
Lecz wciąż się objadam i bez przerwy
tyje
Na widok kiełbasy slinka sama cieknie
Jak Andrzej mnie ujży to chyba ucieknie
Wiec schowam się w szafie, albo lepiej w
łozku
Lecz jak się okazało, nie zmiesciłam
brzuszku ;(
Co teraz mam począc, nie mam już pomysłu
Jak mogę się pozbyc kilogramow trzystu
Oooch jaka ja biedna, na sadło skazana
lecz pocieszam się tym, ze nie jestem
sama
Pojde wiec dzisiaj na terapie grupową
Lecz wczesniej się najjem zupą ogurkową
Przynajmniej ona, tak bardzo nie tuczy
Lecz mój zołądek jednak nadal burczy
Terapia nie zając chyba nie ucieknie
Wole się najesc a na koniec Bekne
z dedykacja dla calineczki
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.