Cóż uczyniłeś...
Cóż uczyniłeś z mym życiem,
przecież ci serce oddałam.
Przyrzekłeś mi miłość do końca,
dokąd będę istniała.
A ty cierpienie dałeś,
piekło stworzyłeś na ziemi.
Udręka, władza, banały,
to twoje w życiowe domeny.
Beztroskie życie sam wiedziesz,
nałogów twoich nie zliczę.
Zrzuciłeś na moje barki
swój trud, całe nasze życie.
Nie istnieje dla ciebie,
nasz dom, nasza rodzina.
Dzień się kieliszkiem kończy,
i kieliszkiem zaczyna.
Ja już nie umiem płakać,
jakby łez brakowało.
Pytam się nie raz Boga,
dlaczego tak się stało?
Chciałam ci pomóc przetrwać,
wyciągłam do ciebie rękę.
Jednak wybrałeś przyjaciół
i inne życie, dla mnie mękę.
Nie mam już siły do walki,
miłości do ciebie też nie mam.
Nasze życie runęło,
naszej rodziny już nie ma.
Cóż uczyniłeś z mym życiem,
piekło stworzyłeś na ziemi.
Odchodzę,nie wrócę już więcej,
sam zostań z problemami swoimi.
Komentarze (3)
Mnie też ten temat kiedyś zainspirował. :)
Bardzo dobry wiersz, pozdrawiam +.
jesli chodzi o wiersz to jest napisany dobrze,podoba
mi sie.tematyka trudno zeby mi sie
podobala..pozdrawiam.
Problem nie tylko twoj, wiele kobiet musi znosic takie
karusze, które w efekcie prowadzą dpo rozdziału
małżeństwa, czy partnerstwa. Sam wiersz napiany
ładnie.
Pozdrawiam.