Crux (Krzyż Południa)
(Z cyklu: Gwiazdozbiory)
Oto bezkres nocy.
Doskonała czerń z miliardami odległych
neonów, co nieustannie migają
i drżą.
Niedosiężne byty otchłani,
które można czujnie mierzyć i ważyć jedynie
przy pomocy lunet,
bądź
matematycznej dedukcji liczb.
W powiewie przepływającym wokół
wierzchołków drzew
patrzę na olśniewający blask
ogromnego krzyża.
Jest w nim tajemnica czasu,
przestrzeni
i nieodgadniona myśl.
Dostrzegam z boku swój skulony cień z
dłońmi złożonymi na piersiach
i w takim uścisku!
Z braku sił osuwam się na kolana, nie mogąc
ze zdumienia
wypowiedzieć słowa.
Zaczynają drgać kontury
przedmiotów.
Wydaje mi się, że słyszę czyjś modlitewny
szept.
Nie, nie ma szeptu,
ani nawet gwaru liści!
Bowiem zagłusza go chropowaty, piskliwy
szum milczących archipelagów
wszechświata.
(Włodzimierz Zastawniak)
***
https://stellardrone.bandcamp.com/track/tra
nquility
Komentarze (4)
Pięknie o niebie żeglarzy, nigdy go nie widziałam:))
Gwiaździście i ładnie.Pozdrawiam:)
+))
nie, nie ma szeptu,
ani nawet gwaru liści:(((
Tak czuję... czytając dziś Twój wiersz...
Fanka Twoich wierszy- pozdrawiam ciepło.