Czarna bogini
Była dla niego cudowną boginią
Pisał dla niej pieśni, ody i wiersze
Wzdychał i płakał ( nawet chciał się
zabić)
Lecz ona nieczuła nieugięta jak skała
Patrzył się na nią jak na cudną zorzę
Mówił, że była piękna jak nimfa
Lecz gdy przechodził koło niej nic nie
mówił
Gdyż wiedział, że ona odepchnie, odrzuci
Ona kochała innego, lepszego
Mówiła o nim ciągle i wychwalała pod
niebo
Ślepo szła z nim jak po jakimś prochu
Dała się mamić, wciągać w błoto po
trochu
A tamten niestrudzenie przez jakieś pół
roku
Silił się niezmiernie by zdobyć jej
względy
Lecz ona śmiała się, zgrywała bezczelnie
Bo tak kazał jej ten, którego kochała
Aż nadszedł dzień, kiedy on dal sobie
spokój
I znalazł inną i lepszą boginię
Lepszą, dlatego, bo potrafiła pokochać
Potrafiła kochać nie ranić jak tamta
szalona
Więc już nie mówi o tamtym aniele
Choć na dnie serca nadal bardzo kocha
Wiersza żadnego już pewnie nie napisze
Choć czarna bogini bardzo tego
pragnie......
Muszę zmienić tematykę wierszy natychmiast!!!!!!!!!!!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.