Czarna przyjaciółka
Nasza przyjaciółka
jak do domu przybyła,
była czarna i mała
i mocno się kuliła.
Miała swoją "pańcie",
którą uwielbiała,
a za to jej "pańcia"
na wszystko jej pozwalała.
Kiedy "pańcia" z pracy do domu wracała
"Fruzia" bo tak się nazywała
szczekała, skakała, ogonkiem merdała
i robiła różne cuda
chociaż była czarna
bo przecie nie ruda.
A jaka odważna była.
Na wszystkich szczekała
nawet na wilczura to się rzuciła,
ale tylko wtedy, gdy "pańcia" przy niej
była.
Lecz gdy "pańcia" w pracy już była
bohaterka "Fruzia" gdzieś szybko
znikała,
w kąciku jak myszka
gdzieś się zaszywała.
Lat miała nie dużo, bo trzynaście,
lecz to bardzo dużo miała.
Ostatnio chorować zaczęła
i mocno cierpiała
aż w końcu zasnęła
i więcej nie wstała
i tak po cichutku
z nami się rozstała.
A nam przyszło uronić łezkę
nad naszym małym i kochanym pieskiem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.