Czarna i zimna
Idzie ulicą
czarna i zimna
nicością owiana jej postać
schowana za zasłoną nieistnienia
roni łzy gorzkie niczym wino
bolesne jak miłość
krwią niewinną zroszone
wśród ludzi kroczy
przemierza rzeczywistość
szarą ścieżką nienawiści
buduje strach, niszczy piękno
odsłania twarz
wieje wiatr tak zimny
jak jej zapomniane serce
dusza płacze, nadzieja odchodzi
z każdą chwilą
życie zanika w zyłach
wiara krzepnie wraz z
krwią, stygnie, ustaje
kurtyna istnienia opada
milkną oklaski
pozostaje ciemna pustka
i rana bolesna
bo wiecznie żywa
a Ona, Ona
znika gdzieś pomiędzy
sensem a czasem
pośród odcieni rozpaczy
w krótkim oddechu wszechświata
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.