czarne pomniki
na wielkim placu
w mieście banitów
kuto pomniki z
czarnych granitów
każdy skazaniec
ogromnym młotem
kuł czarną skałę
ociekał potem
do nóg łańcuchy
mieli przypięte
twarze ponure
dusze przeklęte
strażnicy stali
ponad głowami
bijąc i kopiąc
kaci z pejczami
każdy następny
transport kamienia
marny ten żywot
w piekło zamieniał
musieli przekuć
tony skał dziennie
rozpacz, udręka
trwały niezmiennie
lecz dnia pewnego
coś się zdarzyło
więcej kamienia
już nie przybyło
ponoć mieszkańcy
różnych prowincji
mieli już dosyć
szarży, dystynkcji
nie chcieli więcej
żadnych pomników
łańcuchy, młoty
legły w śmietniku
myśl się do głowy
ciśnie skutecznie
rządzić terrorem
nie można wiecznie.
robe
17.01.2014r
Komentarze (14)
Dobrze poprowadzony wiersz, płynny i ciekawy w
przekazie. Pozdrawiam:-)
Ładnie rytmicznie poprowadzona treść. :)
niestety dramat tak ale i prawda
i to bardzo wyrazista
przeczytałem z zainteresowaniem
pozdrawiam
masz bystre oko Madison :) początkowo miał to być 9
zgłoskowiec sylabotoniczny najcięższy wiersz z
możliwych :) może jeszcze go przerobię...chyba warto
:) dzięki za poczytanie :) Pozdrawiam :)
Ciekawy temat. Wiersz płynnie się czyta. Rytm
skojarzył mi się z "Lokomotywą".
Pozdrawiam
Dziękuję kochani że czytacie i się podoba :)
Pozdrawiam :)
Dobry wiersz:)
Lekko,płynnie,z dobrą pointą.Podoba mi się.Pozdrawiam.
Terror kiedyś się kończy ,bardzo dobry wiersz.
Bardzo ładny wiersz w obronie skazańców. Pozdrawiam.
Dobry tekst z przemyślaną puentą.
Idealny podkład muzyczny do wiersza to "Ballada o
jednej Wiśniewskiej".
Pozdrawiam
bardzo mi się podoba...mądry wiersz:)Pozdrawiam:)
Niezmiennie, codziennie, nie zawodzisz mnie robe...
Lekkość przekazu trudnych spraw ziemskich... Podoba mi
się puenta :) pozdrawiam
Wzrusza mnie Twoje pełne empatii spojrzenie na niedolę
innych oraz optymistyczna puenta. Wiersz bardzo mi się
podoba. pozdrawiam :)