Czarnoksiężnik
W najwyższej wieży
Uwięziony przez diabła
Podpisał krwią cyrograf
Dziewiczą krew pije
Nocami się wykrada
Chadza po cmentarzach
Ciała zmarłych bezcześci
Eliksiry, demony, pająki
Szuka recepty na życie
Na życie wieczne
Chce śmierć oszukać
Pioruny, noc światła
On siedzi ponury
Wciąż ślęczy nad księgami
Pioruny trzaskają
Kipi mu głowa
Pomysłów mrowie
Szepcze, zaklina
Wspomina żonę
Tak, żonę miał
Rodzinę miał kiedyś
Dwie córki i syna
Widzi to nocą
Te chwile ostatnie
Święta inkwizycja
Odbiera mu żonę
Że brata się z diabłem
Rzecze kaznodzieja
Wydana przez lud
Wyklęta przez Kościół
Męki, kagańce, tortury
W końcu płonie na stosie
Płonie czarownica
Dzieci też stracił
Gardła poderżnięte
Syn na pal nabity
Córki gwałcono
Z gniewem dzikim
Obrońcy wiary
Rycerze zakonu
Oszalał
Wzywał złego
Podpisał z diabłem cyrograf
Zaprzedał mu duszę
Mrok wieże otacza
Warownia, piwnice
Ciągle nowe trupy
Wykopuje z ziemi
Szuka kobiet młodych
Pochowanych świeżo
Pragnie krwi dziewic
Szepcze z Lucyferem
W wieży kamiennej
Nietoperzy szmery
Herezje najgorsze
Wilk wyje
Noc komety
Plugawe wargi
Wypowiadają zaklęcia
Zapłonął sufit
Z ognia czarny cień
Diabeł sam zawitał
Podaje mu rękę
Uścisnął kopyta
Dziewiczą krew piją
Ożywiają próchno
Wstaje z martwych żona
Smród i robactwo
Z nozdrzy, oczodołów
Ciało gnijące
Twarz trupio blada
Mag za głowę się łapie
W diabła śle obelgi
Skruchę poczuwa
Do Boga krzyczy
Diabeł dusze mu odbiera
Żona żyje, choć umarła
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.