Czas
Zaczekaj.
Chciałbyś zawołać.
Ale On nie zaczeka.
Biegnie przed siebie,
potykając się o poły własnego płaszcza.
Tylko czasem odwróci głowę,
aby spojrzeć za siebie.
I sposród mgły wspomnień
wyłowić cienie przeszłości.
Wiecznie otulony
swym żółtym wełnianym szalem
w zegarowe tarcze,
Z drewnianą klepsydrą pod pachą;
Omiata Twój świat łagodnym spojrzeniem.
Nie zatrzymuje się ani na chwilę.
Pozdrawiając Cię bezgłośnie,
odchyla lniany kapelusz.
Schodzi Ci z drogi
i słyszysz już tylko cichutkie
"tyk tyk",
a czas znów staję się tylko abstrakcją.
Ktos się uparł żebym napisała wiersz, to napisałam. Pewnie pierwszy i ostatni bo wypadł kaleczny...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.