Czas zmian
Idę aleją, wokół drzewa rodzą zeschłe
liście
Bez łez dziś dzień, deszcz płacze za
mnie,
istny ścisk serc
Wolę iść w cień, uciec przed legionem
szeptów
Przed samozapłonem, wolę przemierzać
bezkres dróg
Rwać bez i pąk róż, nie brudzić już rąk
życiem
Opuścić ten Hong Kong, znaleźć schron i
skryć się
Zmyć z siebie bród miasta, kurz, pył i
wrócić na start
Póki czas mam, póki hart i as z kart,
nadchodzi czas zmian
Wzrastam, rosnę w oczach jak dziecko w
łonie
Wiesz, to nie koniec, choć blisko klęski,
to nadal stoję
Komentarze (1)
I tak trzymać choć życzę braku konieczności chowania
się. Poruszył mnie Twój wiersz. :)