Czekając na miłość
Mój los powierzam Tobie Boże Wielki
blaskami słońca zbudzona od rana
pytam wciąż Niebo w modlitwach od
świtu
czy w życiu kiedyś usłyszę - "kochana"
Czy ręka czyjaś dotknie dłoni mojej
z miłością, która wprost z serca
wypływa?
Czy przyjdzie w życiu kiedyś dzień ten
jasny
i szczęście które wszystkie smutki
zmywa?
Szczęście co życie w jednej chwili
zmieni
i świat mój cały oziębły rozgrzeje
i już nie będzie smutnych dni w nim
więcej
do losu krzyknę - "Niech się co chce
dzieje".
I już ze szczęścia tylko będę płakać
i śmiać się będę od rana do nocy
wierzę, że przyjdzie dzień ten do mnie
jutro
i spojrzę w czyjeś zakochane oczy.
Komentarze (35)
Wiersz pełen optymizmu.
Ładnie ujęte.
Pozdrawiam:)
Marek
Duzo w wierszu optymizmu, tak lubie, podoba sie,
pozdrawiam.
wybacz, że pozwolę sobie na lekki żarcik, ale będzie w
nim też trochę racji. Otóż, oprócz powierzeniu losu
Bogu, w temacie miłości przydałoby się też trochę
własnej aktywności. tak chociaż ciut, ciut.
pozdrawiam serdecznie, ślę uśmiechy :):):)
Po taki pięknym wierszu na pewno przyjdzie:)
pozdrawiam serdecznie
Podoba mi się ten rytmiczny przekaz.
Msz warto uzupełnić interpunkcję.
Gdyby wiersz był mój, spróbowałabym pozbyć się kilku z
sześciu "i", ale na szczęście dla wiersza nie jest
mój. Miłego dnia:)