Czekając na wyrok
Różańcem opętana,
który wtapia się w moją skórę,
zdejmując grzech niepochodny
z niedopaloną zapałką
z główką nadziei,
wegetuję przed obliczem Boga,
czekając na posadzenie
mnie na fotelu wiecznego uskrzydlenia.
Nanizana splotem wody święconej,
która koi rany
dając ból świadomy śmiertelności
i okrucieństwa bliźniego.
Piekło...
to słowo padło z ust niezawisłego,
szyderczością i współczuciem pożarte.
Nadziana na widły
powoli dopalam zapałkę krwią
broczącą z mego czoła
z cierniem Chrystusowym,
rozdzierającą nadzieję
na odłamki mikroskopowe.
Piekło kończy wędrówkę po świecie a niebo ją odnawia dając ciekawszy scenariusz życia nieśmiertelności.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.