Czekanie
Tkwiąc w łożu z cierni,które me ciało
rani
- Czekam...
Błądzę bez końca i wzdycham,tak
żałośnie,
bez ciebie.
Nadzieja mą matką,uzbrojoną w
cierpliwość
- Umiera...
W sekundzie tysiąc myśli opartych
złudzeniami,
że może...
Przyjdzie wiosna,rozbudzi się słońce!
Uśmiech zagości...
Stworzy rumieniec na twarzy,
który od wiek wieków mi się marzy...
Będę czekać,choćby na zawsze,
choćby daremnie
I złudnie,
ale wiernie...
Aż twarz pobladnie,ciało skostnieje,
oczy Cię ujrzą w mych marzeniach,
we śnie,z którego nikt mnie nie
zbudzi...
Nie powiedziałam "Dzieńdobry",
więc nie mówię też "Żegnaj",
zasnę ciuchutko nie odezwawszy się
słowem,
bo to czas odpowie za wszystkie wyroki,
jakie przeznaczył nam los...
Komentarze (1)
" Będę czekać,choćby na zawsze, --
choćby daremnie --
I złudnie, --
ale wiernie... " jest tak piękne, chociaż trochę
smutne - ze przeniósłbym na koniec w osobnej zwrotce.