Czeluść
Wichry pustyni, szarpią mą duszę,
lecz muszę być dzielna, po prostu muszę.
Nie mogę się ich bać, nie mogę się im
poddać,
w przeciwnym wypadku, cóż mogę dodać?
Im większe lęki, im większe zmartwienia,
tym większe wichry do przezwyciężenia,
chcą mnie porwać do nieba granic,
lecz nie oddam się im, za nic!
Będę walczyć jak żołnierze za swój kraj,
choćby urzekał mnie przecudny maj,
będę dążyć wytrwale do celu,
choćby kpiących ze mnie było wielu.
Zapewne piękno, urzekać mnie będzie do
końca,
lecz zwrócę się ku niebu, przemówię do
Słońca,
zapytam, jak przetrwać i czemu jest tak
strasznie,
gdy ostatnia nadzieja naprawdę już
gaśnie?!
Nadzieja zawsze umiera ostatnia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.