Czereśnie
latarnie woddali się śmieją miasto powoli coraz dalej odchodzi a cisza bliżej i bliżej się pcha wcale nie jestem tu aż tak smutny a śmiech nie jest mi całkiem obcy tylko te dobre czereśnie które pochłaniam jak życie i pestki rzucam pod nogi stają mi cierniem w pamięci te oczy jakby mały ołtarz pełne prostej wiary i modlitwy której tak bardzo potrzebuję Boże Ty nie musisz teraz wstawać pozwól bym sam wybrał a jeżeli nie wrócę z tego pustkowia pozbieraj wszystkie pestki i w liście do piekła mi ześlij
Komentarze (1)
hmm... interesujaco... ale smutno