czerwcowe pejzaże przekorne
spowite deszczem pejzaże
zapachem świeżo skoszonych łąk
szczerbate płotami w zagrody zbrojne
gdzie niebo bocianem grozi
księżniczce co w żabę zaklęta
kolejnym wiosnom
na przekór
zieleń chłonę w siebie
włochatą porastam trawą
na przekór
wykolejonym serpentynom szos
co nie wiodą do nikąd
a niebo słońcem brzemienne
już ziemi brzuchem dotyka
chmurą po górach się tarza
i mgłą o poranku znika
na przekór
Komentarze (3)
Hmm..Nowy i nieopierzony jestem:)..Nie wiem,gdzie
napisać by wiadomość przekazać..Może to Twój ostatnio
dodany wiersz..i kiedyś klikniesz:)..Nt. Twego
komentarza:Zgrzyta czy nie zgrzyta:)?Poprawka mała
zgodnie z sugestia:)..Pozdrawiam..M..
ciekawie opisany pejzaż, wiersz fajny, interesujące
porównania....pozdrawiam
można i tak na przekór się tarzać nawet we wrzosach :)