Czerwone Róże...
Czerwone róże w słońcu się kochały,
wesoło rosły w jego promieniach.
Poranne rosy je nawilżały,
więc nie szukały chmur ani cienia.
W lecie nastały upały i susza,
kwiaty z pragnienia kielichy schyliły.
Tylko deszcz był dla nich ostatnim
ratunkiem,
gdy zaczął padać, - nie miały już siły.
Znikły, zmieniając się w suchą łodygę,
szczątki ufności susza wydarła.
Czerwone róże spłonęły w słońcu,
- czy ich duszyczka także umarła?
Komentarze (4)
Tak, umarły. Następny, proszę.
Jeśli dusza jest wypełniona miłością, to nigdy nie
umiera...
Pozdrawiam!
a mnie się wydaje, że czasem umiera ... ale przeważnie
tli się jeszcze. trzeba ją tylko pobudzić do życia.
pozdrawiam:-)
Nie umarła, nie bój się, wiosna czyni cuda...
z różami jej się też uda...:). Podoba mi sie wiersz.
Pozdrawiam Henryk