Człowiek bez imienia..
Zbieganych ścieżek snieżny slad..
Złożonych nici czasu istnienia..
Gdzieś gaśnie świtem nocy czas...
I tylko człowiek bez imienia...
Wyzuty jak drzewo z korzeni..
Zaorane lica pługiem życia..
Czekając końca swej jesieni..
Nic nie chce i o nic nie pyta..
Wszystkie nadzieje zadeptane..
Pozostał tylko czas pokory..
Ręce przekorą losu spętane..
I tylko w uszach mroczne tony..
Pośród radości chwil istnienia...
Przetarł swe ściezki nadziei...
Dusza i serce juz z kamienia...
Pozostał ból i szarość jesieni...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.