czołganie
o człowieku co czołgał się na samym środku Wrocławskiego Rynku
Paszcza wypchnięta przez sto tysięcy
istnień
pomiędzy wiersze niechybnego trącenia
Przemieszcza się po rozdziale westchnień
nie chcąc ulżyć niczyjego cierpienia
Podnosi się z lekka na ugiętych nogach
gdyż wcześniejsze niechybnie ugrzęzły
Postara się nałożyć obuwie w ostrogach
by w rezultacie rozwiązać trzymające go
węzły
Nasłonecznienie wiatrem porywa zaćmienie
spod pręgierza ostatnich kilku tysięcy
lat
Nastawieniem zasiewa diabelskie nasienie
wiedząc że dobro uśmiercił nieznajomy
kat
Komentarze (3)
Nie widziałam go nigdy w Rynku, coś wymyślasz...Wiersz
dla mnie trochę sztuczny
Podziwiam zachwyt Vadima!
Niesamowity,fantastyczny wiersz napisany jakże
nowoczesnym,postmodernistycznym językiem. I jaka w nim
głębia egzystencjalizmu - podziwiam!