Czterdzieści lat
Jak to… ja żony,
nie kochałem.
A ślub to z kim,
przed laty brałem.
Z kim mam też dzieci,
nawet dwoje.
One są nasze,
także moje.
Jak to… ja żony,
nie wielbiłem.
To z kim czterdzieści lat,
spędziłem.
Że wytrzymała,
to nie błąd.
Skąd taki długi,
staż, no skąd.
Jak to… ja żony,
mam nie cenić.
Ona mnie mogła,
zawsze zmienić.
Lecz nie zrobiła,
takiej rzeczy.
Widocznie Bóg miał nas,
w swej pieczy.
Ale już dosyć,
dywagacji.
Żona jest moim,
zdaniem racji.
Ja się z nią zgadzam,
biorąc w ciemno.
Ona rzecz jasna,
także ze mną…
Komentarze (9)
Bo żona Grand racją stanu,
opiekunka przecież rodzinnego łanu,
razem siejecie, razem zbieracie,
życie pokaże co w sejfie macie.
wielkie gratulacje dla Was!!!
bądź dzisiaj wyjątkowo czuły
pozdrawiam :)
Przepięknie i niech Miłość na wiele lat jeszcze będzie
między wami :)
Gratuluję rubinowych godów.
Pozdrawiam serdecznie:)
Czterdzieści lat. Piękny staż.Gratuluję.
Bliski mi Twój wiersz. Za miesiąc nasza wspólna
czterdziestka.
Fajnie, usmiecha :)
40 lat to naprawdę coś.
A wiersz fajny :)
Wywód okraszony humorem. Przy puencie
trudno się nie uśmiechnąć:) Miłej niedzieli:)