Cztery pory miłości
Róże śnieżnobiałe tonące w zieleni,
Całują lustro wody rumieniąc się
skromnie,
Tańczą wraz z nimi, w splocie leśnych
cieni,
Nimf dusze nieśmiałe śpiewające do mnie.
Łzy mi płyną z oczu gdy tonę w tym
pięknie,
“Przestańcie już śpiewać bo mi serce
pęknie”.
Wtem jak anioł z nieba, ujrzałem wśród
liści,
Wykąpana w magii, z nut się wyłoniła,
Przyfrunęła do mnie, jakby cud się
ziścił,
Wzięła mą łzę w dłonie i twarz nią
obmyła:
“ Nie chowaj swych uczuć, życie to
zawiłość”
Rzekła i zniknęła, wiem , to była
miłość...
Wtem wicher się zerwał szalony,
powstańczy,
Z pierwszych liści jesiennych oczyszczając
bory,
Podziwiałem przez chwilę jak on pięknie
tańczy,
Wbijając w róż kolce złociste kolory.
Różnych barw się nagle wdarły szalone
hołoty,
Jak pędzlem malując krajobraz na złoty.
Wicher jak w amoku hulał pośród krzewów,
I ciągle mną szarpał do tyłu, do przodu,
Nie chciał nawet słuchać nimf pięknego
śpiewu,
Chciałem go uchwycić, lecz szkoda
zachodu.
Bez jego wygłupów znikoma jest piękność,
Wicher również zniknął, to była
namiętność...
Wnet drzewa zrzuciły z siebie cudne
szaty,
Łzy szczęścia przestały być ciepłe i
słone,
Mróz już rozpuścił swoje ostre baty,
A nimfy zasnęły, odeszły i one.
Biała śmierć- niemowa, zdobiona
brokatem,
Jak lustro odbija nieba czarne płótno,
Zawsze tak spokojny, zwany zimy kwiatem,
Śnieg nuci melodię tak starą i smutną.
Wicher przegnał ciepło i wędruje z
chłodem,
Serce niczym okręt odbiło od brzegu,
Jeśli miłość jest słaba to zginie pod
lodem,
Lub wyłoni się z mroku jak kwiaty ze
śniegu.
A kiedy jak w bajce zniknie zimy żałość,
To nie będzie tylko miłość – to
będzie dojrzałość....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.